30 maja 2020
Nasza majowa postać miesiąca to bohaterka przez duże B. Nie bojąca się wyzwań, na co dzień urzeczywistniająca nawet najbardziej szalone pomysły naszych klientów.
Kobieta wielu nieoczywistych talentów, a do tego wspaniała mama, żona i przyjaciółka, dla której największą wartość ma człowiek. Altruistka, dla której dzień bez wsparcia i zarażania pozytywną energią jest dniem straconym. Koniecznie poznajcie Halinę, wspaniałą kobietę i naszą majową bohaterkę kalendarza #ludziezpasją
Pan Balon: Halinko, w pierwszym kontakcie sprawiasz wrażenie osoby bardzo wrażliwej i takiej od której wyraźnie czuć same pozytywne emocje. Opowiedz nam coś o sobie. Ile już jesteś w drużynie Poltentu?
Halinka: Bardzo mi miło Panie Balonie :) W drużynie Poltentu jestem już od 4 lat i czuje się tutaj wyśmienicie. Być może właśnie dlatego mam w sobie tyle dobrej energii.
PB: Na pewno ma to znaczenie, zwłaszcza, że w pracy spędzamy sporą część naszego dnia, to ważne, by czuć się tam dobrze. Opowiedz nam proszę, czym dokładnie się zajmujesz?
H: Tak, to prawda. Tak, jak sam zauważyłeś, w pracy spędzamy sporą część naszego dnia i to bardzo ważne, by lubić to miejsce. W pracy głównie zajmuje się projektowaniem wizualizacji 3d typowych produktów, czasem zleceniem jakiejś sprawy na produkcję czy przygotowywaniem plików do druku.
PB: Brzmi interesująco, od zawsze chciałaś być grafikiem? To takie chyba nieoczywiste zajęcie dla kobiety?
H: Ha! Bardzo często spotykam się z tym stwierdzeniem - nieoczywiste. Na szczęście czasy "nieoczywistych" zawodów dla kobiet mamy już za sobą, a powiem więcej!
Nie zawsze byłam grafikiem, zawsze chciałam tego spróbować, ale swoją karierę zawodową zaczynałam od miejsca, gdzie na pewno nie spodziewałbyś się mnie zastać. Z racji, że w modzie mamy teraz challenge, zgaduj kim mogłam być!
PB: Hmmm...mój balonowy zmysł podpowiada mi, że to było coś niezwykłego, coś pokroju pilota samolotu, albo dowódcy brygady pancernej! :)
H: Blisko, ale to nie to, spróbujesz jeszcze czy poddajesz się?
PB: Jestem tak ciekawy, że nie chcę więcej zgadywać. Mów koniecznie co to takiego!
H: Ha! Otóż mój drogi Panie Balonie swoją karierę zawodową zaczynałam od... programowania. Tak! Byłam programistką PHP i to przez dobrych 10 lat.
PB: Wow... nie wiem co powiedzieć...
H: No cóż, typowa reakcja :D Zwłaszcza, że kojarzy się z typowo męskim zawodem, a miałam nawet jedną koleżankę po fachu.
PB: Opowiedz mi coś więcej o Twojej karierze programistki, brzmi naprawdę imponująco!
H: Dziękuję :) Programowanie daje sporo satysfakcji i jest bardzo rozwojowe. Wymaga ciągłej nauki i kształcenia, bo ciągle wymyślane są nowsze technologie. Bardziej wydajne, które wypierają starsze i wolniejsze rozwiązania.
W obecnej pracy to doświadczenie bardzo się przydało, gdy testowaliśmy nową wersję systemu wdrażającego zlecenia na produkcję. Najzabawniejsze były reakcje informatyków, którzy wprowadzali poprawki, oni wiedzieli, że ja wiem :) I "nie da się" - to za mało ;)
Sprawę ułatwiał swojski, śląski dialog na Skypie. Tylko nie wiem, dlaczego na koniec kolega na prośbę o kolejne poprawki odpisywał ja vohl! hmm :D
PB: ...
H: Panie Balonie? Wszystko ok?
PB: Tak, tak. Tylko dosłownie zbieram szczękę z podłogi. Imponujące... Dlaczego więc taka zmiana? Od programisty do graficzki?
H: Zawsze marzyłam o tym, żeby spróbować pracy grafika i udało mi się przekonać szefów, by mnie zatrudnili. Choć przyznaje, że początki nie były łatwe, bo zaczęłam w maju.
PB: Dlaczego? Maj to jakiś wyjątkowy w świecie eventowym miesiąc?
H: Zdecydowanie. Nie dość, że musiałam się przebranżowić, to jeszcze zaczęłam w złotym miesiącu, czyli w takim, w którym wszyscy chcą mieć wszystko na przysłowiowe wczoraj. To było wyzwanie, ale udało się pociągnąć ten wózek i od 4 lat ciągnę go razem z rodziną Poltentu :)
Grafika też daje sporo frajdy, czasem można puścić wodze fantazji i fajne jest uczucie gdy gotowy, uszyty projekt można dotknąć i obejrzeć z każdej strony w realu :) Satysfakcję też dają trudne projekty graficzne, rozwiązań często szukamy wspólnie, ktoś z grafików się zapisuje do planowania i bierze to na tzw. klatę. Po uszyciu efekt zwykle jest zaskakująco dobry i to też cieszy :)
PB: Bardzo miło się tego słucha. To wspaniałe uczucie widzieć, że zespól Poltentu to ludzie pełni pasji i zaangażowania. A czy oprócz samej pracy masz jakieś ulubione Poltentowe produkty?
H: Najbardziej podobają mi się nietypowe produkty autorstwa naszych zdolnych konstruktorów, to są dzieła sztuki :) Wykonane przez równie zdolne krawcowe. Trzeba przyznać, że tworzymy wszyscy bardzo zgrany team.
PB: Utkwił Ci w pamięci jakiś najzabawniejszy moment?
H: Zabawnie jest codziennie, ale najśmieszniejsze zwykle są pomyłki, więc może lepiej nie mówić (śmiech) Nie zapomnę jednak pewnego zdjęcia reklamacji bramy, na którą klient zapiął banery okalające bramę, które miały za mały obwód i nadmuchał bramę z tymi banerami... Jak to się mówi.. Co się raz zobaczyło, tego nie da się od zobaczyć ;) haha!
PB: Koniecznie musisz mi pokazać to zdjęcie :D A poza pracą? Opowiedz mi, jaka jest Halinka, która opuszcza bramy Poltentu.
H: Przede wszystkim jestem pracującą żoną oraz mamą 8-latki i 14-latka. Na co dzień spełniam się w roli grafika w pracy, a mamy i żony w domu - z tego jestem dumna i to mnie cieszy. Cieszę z małych rzeczy i z ulotnych chwil, ponieważ życie składa się samych ulotnych chwil i nie warto tracic czasu i energii na zazdrość, smutki za straconymi marzeniami, porównywanie się z innymi.
Wierzę, że dla moich dzieci jestem najlepszą mamą na świecie, a dla koleżanek i kolegów z pracy najlepszą koleżanką z pracy. No dobra, mogę być druga po tej najlepszej (śmiech)! Najważniejsze są dla mnie relacje z ludźmi. Zauważenie ich potrzeb tak, aby w odpowiedniej chwili przyjść, że wsparciem i pomocą, gdy jesteśmy obok. Nie ważne co robimy i kim jesteśmy.
Każdy człowiek jest zdolny do wielkich rzeczy. Dlatego bądźmy dla siebie po prostu ludźmi. Zawsze i wszędzie. Szczególnie w erze smartfonów i wiecznie zastygniętych wpatrzonych w ekrany ludzi spragnionych dogonić niedościgłe wzorce, które zakłamują rzeczywistość i ciągle próbują nas wpędzić w kompleksy i uświadomić, że nie jesteśmy dość dobrzy, dość piękni dość bogaci.
To tylko iluzja, choć kusi pięknym obrazkiem, nie jest warta tego czasu, by ją oglądać. Lepiej nauczyć się szyć i uprawiać ogródek, albo wypróbować nowe przepisy w kuchni. Przynajmniej jest o czym pogadać ze znajomymi. Serio :)
PB: To prawda, sam bym tego lepiej nie ujął. A Twoje ulubione hobby Halinko, spośród tych trzech, które wymieniłaś to...?
H: Hmm... takie typowe musi chyba poczekać na lepsze czasy, albo na emeryturę (śmiech). Ale! Narzędzia już są, pomysły też! Więc jak tylko będzie możliwość, to wyżyje się twórczo szyjąc coś dla domu lub w prezencie dla przyjaciół. Szycie było moim niespełnionym marzeniem z dzieciństwa. Mam ogromny sentyment do tego zawodu. Kocham i podziwiam wszystkie krawcowe :)
Do tej pory udało mi się zrealizować kilka pomysłów, np. bardzo udany recykling firanek dla koleżanki, czy komplet pięknych pościeli rożków i kokonów dla niemowlaków z rodziny, czy znajomych. Wyszło cudnie, koleżanka szczęśliwa, dzieciom też pasowało. Jest jeszcze jedna rzecz, której bardzo chciałabym spróbować - nauczyć się grać na pianinie :))
Tak, tego jeszcze nie próbowałam, a coś czuję, że to może się udać.
PB: Bez wątpienia! Przed takimi pełnymi energii i pozytywnego myślenia ludźmi świat zawsze stoi otworem! Życzę Ci spełnienia wszystkich Twoich marzeń i pasji, choć przy Twoim talencie i zaangażowaniu to więcej niż pewne, że się uda.
Serdecznie dziękuję za tak szalenie interesującą rozmowę!
H: Ja również dziękuję, było mi bardzo miło i cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć. Do zobaczenia!